poniedziałek, 6 kwietnia 2015

CZY KOT MOŻE KOCHAĆ CZŁOWIEKA?

Jest wiele opowieści o  psach, które nawet po śmierci swoich właścicieli wiernie czekały i tęskniły. Nie tak dawno, w 2014 roku, głośno było o kundelku, który przez dwa dni koczował na grobie swojego zmarłego pana. Dzięki szybkiej reakcji pracowników schroniska w Starogardzie Gdańskim roztrzęsiony psiak trafił w dobre ręce. O tym przykładzie psiej miłości możecie przeczytać tutaj
Historia słynnego, japońskiego psa Hachiko w 2009 roku doczekała się nawet ekranizacji. Kiedy ogląda się film Mój przyjaciel Hachiko nie ma się wątpliwości, że człowieka i psa może łączyć silna, głęboka więź. W przypadku psów oczywiste jest, że kochają swojego pana. Zupełnie inaczej jest z kotami.



Nie wiem, dlaczego koty uważane są za zwierzęta, które nie potrafią przywiązać się do człowieka. Za nieczułe, zimne, może nawet wyrachowane. Kociaste nie zasłużyły na taką opinię. Przecież każdy, kto mieszkał z kotem pod jednym dachem wie, jak futrzaki potrafią tęsknić, kiedy właściciel musi wyjechać na kilka dni. Zdarza się, że zrozpaczony kot odmawia jedzenia, jest apatyczny, zaszywa się w zakamarkach domu. Znacie historię kota o imieniu Bojan, który  przewędrował ponad 70 kilometrów w Kraju Krasnojarskim, by odnaleźć swoich właścicieli, którzy przeprowadzili się w nowe miejsce? Sześć lat temu pisano o nim w internecie  Nie jest to jedyny przykład kociej miłości i wierności.
Bardzo cieszy mnie każda historia, która zmienia wyobrażenie o kotach. Kiedy przeczytałam opowieść o Toldo łza zakręciła mi się w oku. Poznajcie szaro-białego kota o wielkim sercu.

Montagnana nieopodal Florencji. Każdego dnia mieszkańcy tego włoskiego miasteczka są świadkami przedziwnego spaceru. Bez względu na pogodę ulicami przemyka szaro – biały kocur. Uważni obserwatorzy dostrzegą w jego pysku gałązkę, liść, albo inny drobiazg. Kot znika za bramą cmentarza, aby po dłuższej chwili pojawić się znowu i niespiesznie podreptać w kierunku domu.
Kot - żałobnik to Toldo, czteroletni przyjaciel Renzo Lozellego. Renzo kochał zwierzęta jak mało kto, a z przygarniętym kociakiem łączyła go niezwykła więź. Starszy pan opiekował się czworonogiem, odkąd kotek skończył trzy miesiące. Za serce i poświęcony mu czas Toldo potrafi pięknie się odwdzięczyć. Gdy pan Lozelli umarł i w kondukcie pogrzebowym żegnało go całe miasteczko, nikt nie zauważył niepozornego kotka podążającego jak inni za trumną. Kot wraz z żałobnikami przeszedł całą drogę od domu zmarłego aż do samego cmentarza. I odwiedza go do dziś.
Dopiero po jakimś czasie wdowa po Renzo Lozellim zorientowała się, że nie tylko ona składa regularne wizyty na grobie. Dzień po pogrzebie na nagrobnej płycie pojawiła się gałązka akacji, w kolejnych dniach drobnych znaków pamięci przybywało. Toldo pojawia się na cmentarzu nie tylko z liśćmi czy gałązkami. Przynosi wykałaczki, plastikowe kubeczki i papierowe talerzyki. Zdarza się, że kot po prostu trzyma wartę przy miejscu spoczynku swojego opiekuna. Czuwa przy grobie przez kilka godzin, aby odejść i pojawić się następnego dnia z kolejnym prezentem.
Historia lojalnego Toldo poruszyła mieszkańców miasteczka Montagnana. Takie zachowania w powszechnej świadomości zarezerwowane były dla psów – okazuje się, że i koty potrafią okazać wdzięczność. Toldo pojawia się na cmentarzu do dziś. Czasem przychodzi z wdową po zmarłym, często wybiera się tam samotnie. Nie zapomniał o swoim opiekunie i nie pozwala, by zapomnieli o nim inni.

Autor: Agnieszka Radziszowska
fragment artykułu pochodzi ze strony zpazurem.pl 
http://www.zpazurem.pl/artykuly/wierny_jak_kot

Moje koty na szczęście nie doświadczyły ekstremalnych sytuacji, ale dają mi wiele dowodów swojej miłości.
Kiedy wychodzę do pracy widzę smutek w oczach Timura, kiedy wracam do domu Timcio wita mnie przy drzwiach jak pies. Ponieważ nie pracuję „od – do” wracam o różnych porach, bez względu na godzinę kocurek zawsze wie o moim powrocie z kilku minutowym wyprzedzeniem. Kiedy mam wolny dzień lub pracuję w domu chodzi za mną jak pies. Gala jest inna, nie okazuje tak otwarcie swoich uczuć jak jej brat, ale kiedy mama (z którą zawsze śpi) idzie do szpitala od razu traci apetyt i z rozpaczy zaczyna sypiać w łazience. 
Nie wiem jak Wy, ale ja jestem przekonana, że moje koty kochają naszą rodzinę. Są do nas przywiązane. Tak jak one są ważne w naszym życiu, tak samo my jesteśmy kimś ważnym dla nich.Są najszczęśliwsze, kiedy "całe stado" jest w komplecie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz