czwartek, 7 lipca 2011

KOCIE BRZUSZKI

Moja znajoma Joanna jest wielką kociarą. Mieszka z czterema przepięknymi koteczkami Zuzią, Marusią, Kalinką i niebieską Julcią. Mam nadzieję, że kiedyś je poznacie, bo obiecała coś o swoich koteczkach napisać i umieścić ich zdjęcia (a zdjęcia robi przepiękne). Ale wracając do tematu. Kiedyś na forum dyskutowałyśmy o kocich brzuszkach. Wtedy jeszcze Galisi nie było, a Timur  „brzuszkował” na całego. Kiedy tylko zobaczył na horyzoncie któregoś z domowników szedł przed nim bardzo, bardzo po woli (odwracał głowę sprawdzając czy się za nim nadal idzie) i w pewnym momencie przewracał się na grzbiet i wystawiał swój brzuszek do miziania i całowania. Tak, jakby mówił: prawda, że jestem cudny? Nie możesz mnie nie kochać!

Taki spektakl najczęściej odgrywał rano. Kiedy o tym na forum pisałam Asia trochę się zdziwiła, bo brzuszki raczej uważała za bardzo osobistą część kociego ciała. Wówczas pomyślałam, że może z koteczkami jest troszkę inaczej. W końcu ich brzuszki mocniej odczuwają zabieg sterylizacji i może są bardziej wrażliwe.  A może jestem agresorem i wkraczam niepotrzebnie na teren Timkowego brzuszka?
Potem do naszego stada dołączyła Galina. Ona nie „brzuszkowała”. Timek też przestał eksponować swój brzuszek. Wówczas nie zrozumiałam tego, co się dzieje, myślałam, że po prostu dorasta i poważnieje. Był to jednak trudny czas w naszej rodzinie. Czas choroby, smutku, rozpaczy. Nasz kocurek też przestał być szczęśliwy. Mimo, że pozornie nic się nie zmieniło, ot jeden z domowników systematycznie, co 3 tygodnie znikał z domu. Timur czuł jednak całym swoim sercem, że nie jest tak jak dawniej. Nie miał już powodów do okazywania swojej radości. Dopiero po roku, kiedy po wielomiesięcznej walce, życie w naszym domu wróciło do równowagi, powróciły także „brzuszki” Timura. Już w trochę innej postaci, bo kotek nam spoważniał. Teraz, kiedy chce zwrócić na siebie uwagę i popieścić się, wskakuje na sofę i zaczyna coś, co nazywam tańcem św. Wita. Rzuca się na boczki, robi fikołki i …. wystawia brzusio do pieszczenia. Chociaż ostatnio znowu „brzuszkuje” na podłodze i dywaniku w łazience.  Ponieważ Galisia swojego brzuszka nie wystawiała nadal uważałam, że koteczki są inne i Asia chyba miała rację. Ta część ciała kici to teren zakazany dla pańci.  Galisia jest jednak bardzo roztropną koteczką. Uważnie obserwowała brata i widziała nasze "achy" i zachwyty nad jego brzuszkiem. Jest przeciwieństwem Timki, nie obraża się, ale sunie do celu jak radziecki czołg. Po okresie obserwacji rozpoczęła eksperymenty z brzuszkiem. Pierwsze próby były niezdarne, raczej, boczko-brzuszki, ale reakcja dwunożnych była warta długich ćwiczeń. Więc  Galeńka ćwiczyła, długo i mozolnie. Dzisiaj jej brzuszki są tak samo cudne i urocze jak Timki. Oba moje koty uwielbiają wyginać się w łuk i wystawiać tę część swojego ciała na pieszczoty. Doskonale wiedzą, że wtedy ludzie gotowi są porzucić każdą pracę, niezmiernie ważną czynność by głaskać i mziać futrzaka.

A wasze koty też wystawiają brzuszki?

1 komentarz:

  1. Od jakiegoś czasu też jestem zafascynowana kocią istotką, a raczej tym, że wciąż mnie potrafi zadziwić:)Moja Tosia też wystawia brzuszek, ale ja to odczytuję jako cos w rodzaju "jestem niewinna, nie wiem o co chodzi, poddaję się"- to wtedy jak się bawimy, albo- gdy śpi- " jest mi dobrze, całe łóżko moje, kocham święty spokój" Pozdrawiam, z przyjemnością będę tu zaglądać. K.

    OdpowiedzUsuń