sobota, 11 czerwca 2011

TROCHĘ WSPOMNIEŃ

To był ułamek sekundy, prawdziwy impuls ... dzisiaj przed 17-tą wróciłam z sesji coachingowej w Krakowie i wtedy nagle przypomniałam sobie, że dokładnie 3 lata temu - 11 czerwca 2008 roku - zamieszkał ze mną Timur (to oficjalne imię) w domu zwany Timoteuszem, Timuszką, Timtusiem, Timelkiem, Timciem .... kochanym niebieściuchem.


... wówczas był malutkim, puchatym kocurkiem, teraz po trzech latach jest już dorosłym, pewnym siebie kotem. To właśnie on nauczył mnie kim jest Pan Kot oraz jak kochać te niezależne, szalenie inteligentne zwierzęta.


Ponieważ koty rosyjskie niebieskie to bardzo wrażliwe, uczuciowe futrzaki, nie chciałam aby Timek był sam i 23 września 2009 roku dołączyła do stada młodsza siostra Timura - Galina.


Smarkula (mimo, że jest już dorosłą kociczką) ciągle jest młodszą siostrą Timki i mamy wrażenie, że już nigdy nie dorośnie, mimo, że wygląda już zupełnie inaczej.

A to moje niebieskie stado w październiku 2009 roku.



3 komentarze:

  1. Bardzo często czytam „kocie blogi”. Jestem zdumiona ilością miłośników kotów. Postanowiłam podzielić sie moimi doświadczeniami w pokochaniu futerka. W moim dzieciństwie za wstydem przyznam się, że wcale nie przepadałam za kotami, chociaż w moim domu w pewnych okresach było ich bardzo dużo. Były dwie koteczki i bywało ,że kociąt z dwóch miotów było 14. Moja mam bardzo kochała zwierzęta. Małe były rozdawane tylko w tzw. ”dobre ręce”. Potem jeździła sprawdzać jak kotom się wiedzie. Niestety po zmianie miejsca zamieszkania kotów już więcej nie było. Był tylko mały, łaciaty piesek. Moja córeczka bardzo kochała zwierzęta. Jak miała 7 lat, przyszedł do nas 8 tygodniowy piesek. To byli najlepsi przyjaciele jakich można sobie wyobrazić. Po 15 latach piesek odszedł za tęczowy most. Bardzo płakałam, też go kochałam. Powiedziałam wtedy ,żadnych zwierząt już nie chce. Ich odejście bardzo boli. Stało się jednak inaczej. Moja córka kochająca zwierzęta, zdecydowała się na kota. Była to istota, której najmniej oczekiwałam w moim życiu. Pewnego dnia stało się. Przybył mały wystraszony 3 miesięczny kocurek. Był to bardzo zły okres mojego życia. To jest tak :zbierają się na niebie czarne chmury i w pewnym momencie jest tak szaro i czarno… i tak bardzo cierpisz. A tu zjawia się coś futerkowego , małego, niezaradnego ale z charakterkiem. Musiałam się małym stworzeniem zająć. Malec zaczął mi towarzyszyć we wszystkich czynnościach. Był bardzo ciekawy wszystkiego co robiłam. No i tak się stało, że bardzo się zaprzyjaźniłam z maluchem, z wzajemnością .Był bardzo wymagający w zabawach. Ciekawe było obserwować ,jak rośnie ,jak się rozwija, jak zmienia się sposób jego zabaw, jak dorośleje.
    Między nami powstała niezwykła więź. Rozumieliśmy się patrząc na siebie. Ja wiedziałam co on potrzebuje, jak tylko spojrzałam w jego oczy. Ma oczy ,które potrafią mówić. Nieraz przychodził i siadał obok jakby mówił, popatrzę tylko co robisz, czemu jesteś smutna, pobaw się ze mną ,a będzie ci wesoło. Tak było. Każdą chwile ,która poświęcałam na zabawę, wynagrodzona była radością i śmiechem. W ostatniej dekadzie, tak się składało, że mało było okazji do radości, do śmiechu. Nawet nie wiedziałam, że tak naprawdę ,to ja się nigdy nie śmieję. W zabawach z kocurkiem ,stwierdziłam, że można się śmiać i cieszyć. Kiedy gotowaliśmy obiad, przychodził i prosił o zabawę. Kiedy już znalazłam chwilkę czasu, to robiliśmy przerwy na sprawdzenie co się dzieje z naszym obiadem, a on cierpliwie siedział i czekał, aż będę miała czas. Jest bardzo troskliwym kotkiem. Jak się źle czuję, jest zawsze przy mnie. Zdarzyło się, że przez cały dzień nie odszedł ode mnie bo byłam chora.
    Nigdy nie zdawałam sprawy z tego, że mały koteczek może wnieść tyle radości. Ze może zmienić życie i zwyczaje rodziny. Że może być lekarstwem na samotność, kłopoty, depresję .Że może tak kochać domowników. Jest to niesamowite doświadczenie.
    Teraz już nie wyobrażam, że naszego kotka mogło by nie być w naszym domu. Bardzo go kocham.
    Pozdrawiam wszystkich miłośników kotów. Blog jest bardzo sympatyczny. Emanuje z niego miłość do futerek . Często tu zaglądam. Postanowiłam napisać, ponieważ nie ma tu komentarzy, a to czyni blog żywym. Może ktoś napisze o swojej wielkiej miłości, chętnie poczytam wasze wypowiedzi.
    Sympatyk blogu ”niebieściuchy”

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mi się łezka w oku zakręsiła! Od dziecka marzyłam o tym żeby mieć kota. Dorosłam i niby nic nie stało na przeszkodzie gdyby nie mąż... Był kategorycznie przeciwny zakupowi kota. Czekałam cztery lata...i nagle wszystko się odmieniło po tym jak zaopiekowaliśmy się w weekend małym kociakiem znajomych! Później już tylko przeglądanie ofert niezliczonej ilości hodowli i choć nie obyło się bez problemów właśnie czekam na moje niebieskie szczęście... jeszcze tylko 3 tygodnie i kicia będzie z nami! Mam nadzieję, że przewartościuje nasze życie...

    Zakochana w Ruskach

    OdpowiedzUsuń
  3. Zobaczysz, kot da ci wiele radości. Życzę wielu cudownych dni i nocy z kotem :)

    OdpowiedzUsuń