poniedziałek, 8 września 2014

KOCIE PRZYSMAKI

Nie wiem jak wasze, ale moje koty jedzą całkiem sporo kocich przysmaków. Doktor Kawski, mój weterynaryjny autorytet  na pewno nie byłby zadowolony z mojego sposobu żywienia kotów. Staram się jednak, aby te kocie przekąski były zdrowe. Dzisiaj o tych, które kupuję w zooplusie.

Ponieważ moje niebieściuchy notorycznie się zakłaczają dlatego stałym elementem diety Timka i Glisi jest pasta Miamor Cat Confect Malt-Cream ze specjalnym ekstraktem słodowym pomagająca w redukcji połkniętej sierści. Dodatkowo Galisia, która rano je bardzo niechętnie zjada Malt-Cream  na „pobudzenie” apetytu. W jej składzie jest mięso i przynajmniej koteczka nie chodzi z pustym brzuszkiem. Malt-Cream jest w naszym domu prawie zawsze.


Z firmy Miamor kupuję jeszcze (ale nie tak często, raz na jakiś czas) Miamor Cat Confect sticks, pałeczki. Moje futra lubią tylko niektóre kocie kabanosy. Firma produkuje dwa smaki i zarówno kurczaka i kaczkę jak i łososia i pstrąga jedzą chętnie.


Prawdziwym „kocim narkotykiem” są przysmaki Cosma. Pisałam już o nich na blogu. Timek dla nich jest gotowy zrobić wiele. Po prostu wyspecjalizował się w żebractwie. Prawie robi przewrót do przodu J. Gala jada je okresowo. Preferuje bardziej serię zieloną niż różową. Dla Timy obie są atrakcyjne.



Ponieważ nie zawierają żadnych sztucznych dodatków, żadnych aromatów, substancji wabiących czy środków konserwujących, składają się w 100% z mięsa mam mniejsze wyrzuty sumienia kupując je futrzakom. Kiedyś kupowałam droższy odpowiednik firmy Thrive, ale od kiedy podobny produkt wypuściła Cosma jesteśmy jej wierni. Dzięki Cosmie przetrwaliśmy remont naszego bloku.

Przysmakiem, który u mnie w domu traktowany jest jako ostatnia deska ratunku jest   Cat Caviar
Są to wiórki z tuńczyka. Ponieważ moje koty, a zwłaszcza Galisia, co pewien czas tracą apetyt, ten przysmak pozwala kociej wątrobie na przetrwanie. Posypujemy nim karmę i futra chodź troszkę zjedzą. Co prawda potrafią być tak cwane, że zjadają „posypkę” a nie karmę, ale po kilku próbach widać w miseczkach dno. Przysmakiem tym ratujemy też puszki, które nie zasmakowały niebieściuchom. Ograniczamy dzięki niemu ilość wyrzucanej karmy.



Najrzadziej  - raz, dwa razy w roku - kupuję Almo Nature Green Label Mini Food. Najczęściej tuńczyka, to też jest  w 99 % czyste mięso.



2 komentarze: